Krótkie podsumowanie ostatnich kilku tygodni :-)
niedziela, 27 maja 2007

Mam to szczęście, że dosyć wcześnie skończyłem matury. Z większości jestem zadowolony, tylko matematyka nie bardzo mi wyszła. Ale dosyć o tym, trzeba żyć i przestać o tym myśleć.
Tak więc rozpoczęły się dla mnie wakacje, czy jednocześnie sezon rowerowy 🙂 Na pierwsza jazdę wybrałem się na dosyć długą trasę, bo koło 42km. O dziwo po taki wysiłku nie miałem zakwasów 🙂 Potem oczywiście jeszcze kilka krótszych wypadów, no i ostatnio – 50km. Z Karwin do Gdańska wzdłuż morza i z powrotem, plus przejazd po centrum i odwiedziny w (już) starej szkole. Kurczę, jak tam jest pusto bez nas 🙂 Nawet z nauczycielami się inaczej rozmawia. Teraz to normalnie tęsknie za tym miejscem.
Ale nie tylko jazdą na rowerze się zajmuje. Dziś udałem się na zakupy, powiem więcej na udane zakupy 🙂 Kupiłem sobie fajowską marynarkę i okulary przeciw słoneczne. Zacząłem też szukać sobie jakiegoś tymczasowego zajęcia. Myślałem o pracy w jakimś sklepie z ciuchami, ale jak na razie nie znalazłem nic ciekawego, lub jak już jest jakaś fajna oferta to chcą tylko na stałe. Ale nie poddaje się i szukam dalej 🙂 Może akurat uda mi się cos znaleźć.
Jeśli pamiętacie, lub czytaliście poprzednią notkę to mogę się pochwalić, że przejechałem już moją Felcią ponad 750km. Wydaje mi się, że jest to dosyć dobry wynik, jak na jazdę po mieście i na krótkie dystanse. A sama Felicja sprawuje się bardzo dobrze 🙂
W między czasie zdążyłem się też zakochać, ale o tym pozwolę sobie nie pisać, przynajmniej na razie. Spotkaliśmy się kilka razy było bardzo miło i teraz czeka nas kolejne spotkanie 🙂
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Ciekawe zjawisko :-)
piątek, 25 maja 2007

Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket
Zobaczyłem to w czasie jazdy na rowerze.
Photo Sharing and Video Hosting at Photobucket
A tu zbliżenie tabliczki na drzewie.

Wypadek
sobota, 22 lipca 2006

Tak niestety, ale spotkało mnie to nieszczęście i miałem wypadek. W czasie jazdy na rowerze potrącił mnie samochód. Od razu tłumacze, że to nie była moja winna. Miałem zielone światło i przejeżdżałem przez oznaczone przejście dla pieszych z pasem dla ruchu rowerowego i odpowiednimi znakami. No, ale co z tego skoro pan kierowca widząc, że ma „zieloną strzałkę” postanowił się nie zatrzymywać, co powinien koniecznie zrobić na strzałce warunkowej (tak to się nazywa fachowo – robię kurs na prawko). Jedno co dobre w tej sytuacji, że od razu przyznał się do winny i wezwał pogotowie. Po chwieli przyjechała policja, więc wszystko spisali, a ja pojechałem do szpitala. Ludzie, jakie te karetki są nie wygodne, trzęsie jak nie wiem. Na miejscu prześwietlili mnie i oczyścili rany. No i tak sobie teraz siedzę od wtorku w domu i odpoczywam. Mam nadzieje, że szybko wrócę do obiegu 😉
Ciekawe tylko kiedy minie mi uraz do roweru?

Mój wypadek
piątek, 21 lipca 2006
Wypadek miałem we wtorek (18-07-06), potrącił mnie samochód.
Zdjęcia zrobione po powrocie ze szpitala.
Kliknij, żeby zobaczyc duże zdjęcie.





50 km i nie tylko ;-)
czwartek, 29 czerwca 2006

Skoro już w temacie od tych nieszczęsnych 50km, a dokładniej mówiąc 51,1km zacząłem to się pochwalę, iż tyle właśnie wczorajszego wieczora przejechałem na raz. Oczywiście nie chodzi mi tu o to, że jechałem non-stop, ale o fakt, iż całą trasę przejechałem jednym ciągiem jedynie z małymi przystankami na nabranie łyka lodowatej wody. Ostatnio postanowiłem wybierać się na nieco dłuższe od niedawno przeze mnie preferowanych tras i tak oto pojechałem sobie do Gdańska przez Sopot, a w drodze powrotnej wdepnąłem jeszcze na Gdyński bulwar i Skwer Kościuszki. Było ciężko, nie ukrywam, że pod koniec miałem już wątpliwości czy dam radę, ale udało się i jestem z siebie normalnie dumny. Informuje, że przeciętna trasa jaką ostatnio pokonywałem to około 36km.
A co do życia codziennego pozbawionego bicia własnych rekordów to muszę się pochwalić iż zacząłem już kurs na prawo jazdy i chociaż byłem zaledwie na dwóch lekcjach to jestem zadowolony. Nasz wykładowca jest zabawny (troszkę się jakby jąkał, ale jest świetny), nie ma chwili, żeby nas nie rozśmieszał. Ludzie, którzy chodzą na do tej grupy też wydają się przyjaźni, mam nadzieje, że tak zostanie do końca.
Kończę już tą notkę bo znów się będę chciał czymś chwalić, a nie wypada. Pozdrawiam wszystkich.
Ps. Już za parę dni umieszczę kilka fotek z okresu kiedy miałem w domu trzy psy (bo normalnie to mam dwa ;-)).